J. R.
Wiele lat juz minelo od wejscia Rosyjskich sil zbrojnych i zajecia przez nie naszego
miasta rodzinnego. W porównaniu do historii swiata to jak gdyby ulamek sekundy,
jednak w zyciu czlowieka bardzo dlugi okres, w którym nawet najbardziej zywe
wspomnienia z czasem bledna. Jednakze nie powinno i nie moze popasc w niepamiec co
niepojetego wtedy sie wydarzylo.
W pierwszych godzinach po ucieczce miasto Namyslów w swej ciszy bylo przerazajacym
zatopionym w sniegu pustkowiem, tylko pojedynczy ludzie snuli sie gdzie niegdzie w
dziwnych przebraniach skladajacych sie z czesci mundurów, broni, plaszczy które
zostaly nieuwaznie wyrzucone z ciezarówki na Namyslowskim rynku. Pózniej
nawet oni znikneli.
Rynek zapelnial sie róznego rodzaju zwierzetami domowymi za wyjatkiem koni,
które ruszyly w poszukiwaniu pozywienia i swoich przyjaciól- ludzi, co
bylo jeszcze bardziej beznadziejnym obrazem niz gole, puste miasto.
Cisza zostala przerwana przez kilka samolotów lecacych na wschód. Pózniej
w oddali slychac bylo grzmot dzial wojennych. W niedziele 21-go stycznia 1945 przed
poludniem od strony Wroclawia do miasta wkroczylo kilka niemieckich dzial szturmowych,
które od tego momentu stacjonowaly w wschodniej czesci miasta na ulicy Wilhelmstraße
dzisiaj ulica Bohaterów Warszawy.
W poniedzialek o swicie doszlo do wymiany ognia pomiedzy niemieckimi dzialami szturmowymi
a zblizajacymi sie czolgami wojsk Rosyjskich z których dwa zostaly do tego stopnia
uszkodzone, ze nie mogly brac udzialu w dalszych walkach, zatem zostaly porzucone na
ulicy Bohaterów Warszawy. Obie strony wycofaly sie z terenu miasta, jednak po
kilku godzinach wrócily czolgi Rosyjskie, nadciagaly jednak z innej strony,
mniejszymi uliczkami, Rosjanie podejrzewali, ze glówne ulice zostaly podminowane.
Oddzialy pierwszej linii nie zatrzymujac sie przemierzyly miasto, nastepne oddzialy,
nalezace bardziej do tylów operacyjnych- zatrzymywaly sie. Teraz bylo slychac
salwy wystrzeliwujacych broni: polowanie na bezpansko wlóczace sie zwierzeta
domowe zostalo rozpoczete! Szukano takze alkoholu, dlatego w pierwszej kolejnosci wlamywano
sie do knajp i sklepów. Poszukiwano butów, jeszcze bardziej kozaków,
znajdywano je w prywatnych mieszkaniach, badz zwyczajnie sciagano z nóg osobom
które takie nosily.
W srodek tylów operacyjnych nie robiac szkód wpadly pociski niemieckiej
obrony. Jeden z pocisków utknal w lipach na placu koscielnym (dokladne miejsce
nie jest znane) jego odlamki spowodowaly delikatne uszkodzenia murów i okien
kosciola katolickiego jak równiez magazynu nalezacego do Pana Proske. Kolejny
pocisk wybuchl na poddaszu domu Mistrza szklarza Pana Sobek. Po czym miasto stalo sie
przez kolejne kilka godzin puste. Pózniej bezustannie do miasta naplywaly ciezarówki
i inne pojazdy przewozace oficerów, jak równiez maszerowaly liczne zastepy
wojskowe. W centrum tego pojawily sie samochody wykorzystywane do propagandy, na których
bokach i tylach widnialy ogromne, kolorowe, barbarzynskie sceny przedstawiajace obraz
bitwy gdzie oczywiscie to Rosjanie byli dumnymi zwyciezcami zas Niemcy zdeptanymi przegranymi.
Noce byly ciezkie, przechodzace oddzialy szukaly tu schronienia oraz lupu, w dodatku
w samym miescie i jego otoczeniu plonely budynki i stodoly, czy zostaly podpalone specjalnie
czy zapalily sie z braku uwagi trudno powiedziec.
Upadli Zolnierze Rosyjscy zostali pochowani w miescie zgodnie z wojskowa czcia. Na
rynku ich trumny zostaly uwienczone czerwonymi plachtami i na lawecie przez czolg przewozone
oraz pozegnane wystrzalem z armaty pancernej. Potrzeba bylo sporo czerwonej plachty,
znajdowano ja w mieszkaniach, byly to czerwone wsypy oczyszczone z pierza oraz pociete
w szarfy. W mieszkaniach wyrzucone oraz zniszczone przedmioty pokryte byly rozrzuconym
pierzem z wsypów.
Dopiero 14 dni po zajeciu miasta pojawil sie Komendant twierdzac ze nie umial znalezc
drogi do miasta. Z uwagi na to ze budynki urzedów wydawaly mu sie zbyt odizolowane
powolal swoja komende w karczmie Pietzonka gdzie rozlegla piwnica równoczesnie
sluzyla jako wiezienie zarówno dla Zolnierzy jak i dla cywilów. Komendantowi
towarzyszyli Komisarz polityczny i oficer, któremu podlegaly prace spoleczne.
Pomimo tego, ze byli nizsi ranga od Komendanta ten bez rady komisarza politycznego
nie poodejmowal decyzji i nie wydawal zadnych rozkazów. Komisarz byl czlonkiem
partii komunistycznej co zawsze podkreslal.
Wkrótce pojawily sie afisze z rozporzadzeniami Komendanta w jezyku Rosyjskim
oraz Niemieckim. Stwarzano kwatery dla przemierzajacych oddzialów wojskowych
jak równiez dla kobiet z wschodu pracujacych przymusowo, sluzac Komendantowi,
wypelniajac jego zlecenia. Byly one odpowiedzialne za zaopatrzenie, niektóre
pracowaly jako tlumaczki, ale ich los nie byl godny pozazdroszczenia.
Byla mozliwosc zwrócenia sie do Komendantury i szukania schronienia w wykraczajacych
z miasta oddzialach. Noca bylo to jednak prawie niemozliwe poniewaz zarzadzono godzine
policyjna, zas w ciagu dnia Milicja zazwyczaj sie spózniala.
Pijani Zolnierze byli zagrozeniem nawet dla swoich towarzyszy. Rosyjski Zolnierz na
cmentarzu w Krüppelheim (dzisiaj szpital w Namyslowie) w upojeniu nawet zabil
swojego kamerada, który postawil sie w obronie niemieckiego wieznia który
wlasnie kopal grób dla zmarlego Rosjanina.
W miescie zwolano wszystkich Niemców niezaleznie od wieku, zostali oni podzieleni
na zespoly robocze podlegajace Rosyjskim straznikom, mieli za zadanie posprzatanie
calego miasta oraz usuniecie z niego gruzu po zniszczonych budynkach. Najbardziej lubianym
straznikiem byl Wasil, którego cala duma byl budzik schowany w glebi kieszeni
jego plaszcza. Wasil uwazal by odpowiedzialny za prace spoleczne podporucznik nie przylapal
jego podopiecznych podczas przerwy w pracy. Niemcy byli bardzo oslabieni, nie dostawali
pensji ani wyzywienia w zamian za prace. Skarzacym sie mówiono, ze pozywienia
w miescie jest wystarczajaco, nalezy je sobie tylko zorganizowac. W piwnicach wypalonych
domów byly tylko ziemniaki, a czasami zagotowane warzywa, w pozostalych stodolach
byly czasem worki zboza - ale czym je zmielic? Wszystkie mlyny byly uszkodzone, piekarnie
równiez nie funkcjonowaly. Rosjanom udalo sie uruchomic jedna piekarnie na ich
wlasne potrzeby. Z jeszcze zachowanych domów wynoszono wszystkie przydatne sprzety,
takie jak maszyny do szycia, fortepiany, rowery itp, zostaly one zgromadzone w poblizu
oczyszczalni scieków by je wywiezc z miasta, jednak nikt ich z tamtad nie zabral.
Po miesiacach oddzialywania pogodowego zostaly z nich tylko wraki.
Najbardziej przerazajace zadanie dostala grupa Niemców: pogrzebanie niemieckich
zmarlych, których ciala az do wiosny pozostaly niepochowane, rozrzucone po polach,
lesie i domach.
Pewnego dnia pozostale, nie wypalone domy zostaly opróznione z pozostalosci
np. mebli, które wyrzucano oknami, miasto zamieniano w wielki szpital polowy.
Lekko rannych z Wroclawia czasem przywozono w prymitywny sposób wozami konnymi
w sianie, prawie wcale nie chronionych przed mrozem. Hospicjum, szpital oraz dom starców
nie pomiescil wszystkich rannych wiec kladziono ich w domach, mieszkaniach. Tysiace
rannych znajdowalo schronienie w ulicach miasta odgrodzonych drewnianymi zabiciami
od ulic przelotowych. Gotowano dla nich w kotlach pochodzacych z kuchni letnich i pralni
domów.
Milosierni Bracia mieszkali w swoim budynku gospodarczym, ich zadaniem bylo dostarczanie
wody, pozywienia itp. na terenie calego szpitala polowego. Wszyscy niezdolni do pracy
Niemcy, glównie ludzie starsi zgromadzeni zostali w szkole katolickiej gdzie
opiekowala sie nimi siostra Hiladia.
Na boisku sportowym hospicjum stworzono ogromny cmentarz dla Zolnierzy rosyjskich,
z czasem jednak chowano tam wszystkich poleglych Rosjan z okolicy.
Kiedy przybyli pierwsi przedstawiciele Polskiej administracji poczatkowo nie zmienilo
sie prawie nic.
Pierwsi Polacy którzy sie tu osiedlili byli przewaznie pracownikami kolei zajmujacymi
sie transportem amunicji do Wroclawia. Polski starosta- krawiec z Lublina stworzyl
swoje biuro na ulicy Piotra i Pawla, jego mieszkaniem byla willa na ulicy Parkowej.
Od tej chwili Niemcy byli rejestrowani w szczególnosci po powrocie uchodzców,
byli organizowani w druzyny pracowników i oznaczeni bialymi szarfami jako Niemcy•.
Dostawali bony zywnosciowe, jednak nie dostawali pensji. Niemcy zyli z handlowania
resztkami swojego dobytku, badz pracowali w zamian za zywnosc, której w tym
momencie wystarczalo równiez dla ich dzieci.
Od czasu do czasu dochodzilo do spiec miedzy Rosjanami a Polakami po zawieszeniu broni
powoli naplywajacymi do Ojczyzny, nie zawsze darzono Polaków sympatia. Nawet
wsród samych Polaków panowala niezgoda, która mozna bylo odczuc
równiez w Namyslowie np. w momencie gdy w nocy sylwestrowej 1946 na ulicy Parkowej
zastrzelono Polskiego staroste, jego sekretarza oraz jednego Polskiego oficera. Mówiono,
ze czyn ten popelnili czlonkowie Armii Krajowej. Tak jeszcze rok po wejsciu wrogich
sil zbrojnych mozna bylo odczuc zagrozenie i niepewnosc , zarówno dla Niemców
i nie bedacych Niemcami. Dodatkowo dla Niemców pomimo wszystkich optymistycznych
marzen i wiadomosci na horyzoncie widnialo zagrozenie wypedzeniem.
|